Dawno nas nie było, więc z tej okazji rozmawiamy o najróżniejszych rzeczach. Zmianach w naszych kuchniach przez osatatnie miesiące, nowych kulinarnych fascynacjach i zaskakujących smakach. Na dodatek rzucamy przepisami i polecajkami.
Ciasteczko jest w kawie. Powtarzam, ciasteczko jest w kawie. Dzisiaj znowu trochę o konsolach, grach i głupotach. W sumie to może powinniśmy zmienić nazwę na KGG - Konsole (ewentualnie Komputery), Gry i Głupoty. Chwytliwe, co nie? Ale nie tak chwytliwe jak Prez kochający mężczyzn, czy Cooldan całujący elfa. A przecież to nie wszystko... Miłego słuchania!
Dzieje się w tym odcinku. Prez myli każdą datę, jaką tylko może pomylić. Wszyscy szkalują pewną konsolę i nawet Cascad nie może nic z tym zrobić, więc... przyznaje się do grania na pececie! Dalej jest tylko lepiej. Kazz opowiada o Mario z papieru, Cooldan jeździ na indyku, Razer szuka Alana, a Adek jest już myślami przy niedzieli. Nie pytajcie nawet, co robi Michał.
Rozgrywersi stanęli przed niełatwym zadaniem zrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi tak jakby.
W dzisiejszym odcinku gruba ofensywa: Ronald Reagan walczy z komunistami, dziewczynki walczą z wiatrem, a Polandia walczy z mechami. Gdzieś dalej rowery zapierdzielają z górki, auta śmigają po trasie, a wampiry ssą... sami wiecie co. Zaś w parku dinozaurów usłyszeć można grubą rozmowę na temat rozwoju gier oraz dynamiki pomiędzy indykami i dużymi korporacjami. Taka znajdźka w jednej z recenzji.
Panie i Panowie, oto Jacek Ambrosiewicz, czyli ten typ, co czasem z nami strimuje. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji sprawdzić kto zacz, to czym prędzej odpalcie ten odcinek, bo nasz gość to naprawdę ciekawa osoba, która ma do powiedzenia bardzo wiele. Dyskutujemy intensywnie!
Serwujemy krótką Dokładkę, ale bardzo treściwą. Dużo w niej Batmanów i innych detektywów, mimo że prowadzących tylko dwóch. Posłuchajcie, bo jest o czym!
W świecie superbohaterów nie można nie mieć fizjonomii znanego aktora, a tymczasem śledztwo w sprawie zniknięć w sieci prowadziło tylko do jednej konkluzji - pościg w imię rodziny nie zawsze mógł się udać. Zwłaszcza, kiedy ktoś chciał nas koniecznie zmusić do walki ze średniowiecznymi umarlakami, a my mieliśmy na sobie garnitury. Czy jeden z nas był duchem, czy tylko zwykłym zboczeńcem? I jak, do cholery, można zrobić grę tak straszną, na tak starym silniku? Musieliśmy to ocenić z lotu ptaka.
Cześć! Dziś mamy dla Was coś bardzo specyficznego. Jakoś na początku roku zagraliśmy całą rozgrywkową ekipą w Call of Cthulhu. Postanowiliśmy to zarejestrować i to, co za chwilę usłyszycie to właśnie tamta nagrana sesja. Całkowicie zdajemy sobie sprawę, że nie jest to materiał, który zainteresuje każdego, ale może części z Was przypadnie do gustu. Zwłaszcza że jest tam trochę typowo Rozgrywkowego poczucia humoru i sporo improwizacji z naszej strony. Sesja od początku do końca opowiada w miarę zamkniętą historię i znajdzie się tam kilka fabularnych zaskoczeń, a prowadzone przez nas postaci były dość "wyjątkowe". Jeżeli nigdy nie słuchaliście żadnej zarejestrowanej sesji, to spróbujcie - może Wam się spodoba i odkryjecie nowy rodzaj materiałów do słuchania w tle.